Carmabelle Urocza właścicielka
Dołączył: 21 Cze 2008 Posty: 109 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wejherowo
|
Wysłany: Pon 20:35, 13 Paź 2008 Temat postu: Trening ujeżdżeniowy z Karolową |
|
|
Jaskr potrzebowała kogoś, kto przeprowadziłby drenażowy trening na poziomie klasy L z Wezem II. Miałam już do czynienia z tym ogierkiem, wiec z przyjemnością przyjęłam to zadanie.
Do stajni dotarłam około godziny dziesiątej, więc ogierek biegał po pastwisku. Nie mogłam znaleźć Camrmabelle, ale obsłużyłam się sama. Wyciągnęłam sprzęt z siodlarni i ruszyłam w stronę ogierka z uwiązem. Wezuwiusz nie był zadowolony, ze wyciągnęłam go w trakcie zabawy, ale nie buntował się i szedł w miarę grzecznie. Przywiązałam go przed stajnią i zabrałam się do czyszczenia. Ogr był strasznie brudny, więc zajęło mi to duzo czasu. Na dodatek koń nie miał zbyt dużej ochoty na czyszczenie i strasznie się kręcił. Efekt był jednak tego warty. Po osiodłaniu wyglądał naprawdę ślicznie, jednak nawet z tego powodu nie zamierzałam mu odpuszczać xD.
Gdy doszliśmy na czworobok podciągnęłam mu popręg, rozwinęłam strzemiona i ruszyliśmy wolnym stępem. Z praktyki wiem, że dobrze jest konia występować przed treningiem, więc dałam ogierkowi luźną wodzę i pozwoliłam jeździć tam, gdzie chciał. Po kilkunastu minutach zebrałam wodze i dałam lekka łydkę, aby go obudzić. Wjechaliśmy na koło. W narożniku zrobiliśmy małą woltę. Wyszła bardzo ładnie, poklepałam, więc ogierka i zrobiliśmy kolejną, na długiej ścianie. Też wyszła całkiem zgrabnie, przeszliśmy wiec do kłusa. Zaczęliśmy od ładnej pół wolty, z której przeszliśmy do serpentyny o trzech łukach. W ostatnim łuku ogier zachwiał się, ale ogólnie ta kombinacja wyszła nam całkiem dobrze.
Na różnorodne zakręty, wolty, koła, serpentyny poświęciliśmy około dwudziestu minut. Wezuwiusz świetnie sobie radził, więc przeszliśmy do stępa, aby mógł odpocząć.
Po ćwiczeniu skrętności, przyszedł czas na przejścia. Na pierwszy ogień poszedł kłus roboczy – galop roboczy – kłus roboczy. Łydka i jedziemy. Najpierw zrobiliśmy okrążenie w kłusie po czym dałam mu sygnał do galopu, a po kilku metrach znów do kłusa. Pierwsze przejście było bardzo ładne, przy zwalnianiu straciliśmy kontakt i ogierek zamiast zwolnić – przyspieszył i zrobił coś na kształt baranka. Klepnęłam go bacikiem w zad i spróbowaliśmy jeszcze raz. Tym razem wyszło bardzo ładnie, więc zabraliśmy się za kolejne, stój – kłus – stój. Przeszliśmy, więc do stępa, a następnie do stój. Pochwaliłam Weza i dałam mu „energiczną” łydkę i sygnał dosiadem. Ogierek nie zakapował i ruszył szybkim stępem. Zatrzymanie i kolejna próba, tym razem połączyłam z lekkim klepnięciem palcatem. Za zakrętem odchyliłam ciężar ciała do tyłu i dałam sygnał wodzami. Poszedł jeszcze kilka kroków stępa, więc ćwiczyliśmy dalej. Kolejna próba była jednak znacznie lepsza i Wezu wykonał to bezbłędnie.
Na koniec zostawiłam koła w galopie. Zagalopowaliśmy na prawą nogę i zrobiliśmy pierwsze duze koło, bardzo ładne z resztą. Kolejne trochę pomniejszyliśmy, ale także było poprawne. Zmieniliśmy kierunek jazdy i ponowiliśmy ćwiczenie. Tutaj miał małe problemy z ciasnymi kołami, ale udało nam się je wyćwiczyć.
Poluźniłam popręg i rozstępowałam konia. Nie był zmęczony, bo trening był dosyć prosty i miał charakter raczej powtórzeniowo – utrwalający. Przed stajnią rozsiodłałam konia i wypuściłam go na pastwisko. Wezu bryknął z radością i pogalopował między inne konie.
Post został pochwalony 0 razy |
|